Instalacja artystyczna dotycząca kobiet w architekturze
Polskę po I wojnie światowej ogarnął szalony nurt przemian społecznych i obyczajowych. Polki, jako drugie w Europie uzyskały prawo wyborczego głosu. Do dzisiaj jednak pozostaje pytanie, czy kobiety uzyskały równouprawnienie?
W latach 20-tych w Warszawie powstała Szkoła Architektury dla Kobiet. Szkoła zaczęła być nazywana prześmiewczo „szkołą żon”. Kobiety nie są traktowane podmiotowo, ale przedmiotowo, a ich jedyną szansą jest „architektoniczne” małżeństwo. Ta hybryda stała się jedyną możliwością dla kobiet zaistnienia w świecie architektury. Działa jako spójny organizm, w którym pracuje się na nazwisko. Próba wyodrębnienia swojego imienia udała się nielicznym.
Mamy 2018 rok. Mamy 100 lat emancypacji kobiet. Ale wciąż nie mamy wyemancypowanej architektury. Dominacja mężczyzn, spychanie kobiet do roli niewidzialnych projektantek, nadal funkcjonujące „architektoniczne” małżeństwa, sprawia, że aby zliczyć samodzielne działające „Panie Architekt” wciąż wystarczą nam dwie ręce. Architektura nadal powstaje w świecie męskim. A przecież dążymy do współzawodnictwa w ramach tych samych parametrów, definiowanych jako architektura, tworzona niezależnie od płci.
Czy stworzone prawo równości płci, przełoży się na prawdziwe życie, czy będzie jedynie „literacką” fikcją? Czy kobieta przestanie funkcjonować jedynie jako element dekoracyjny „męskich salonów”?